Kwarantanna to ciężkie wyzwanie dla ekstrawertyków, którzy potrzebują ludzi, ale też dla członków załóg lotniczych, którzy kompletnie nie umieją się odnaleźć w dziwnych realiach bez grafiku lotów i budzika nastawionego na 3:00 rano…
Kwarantanna to ciężkie wyzwanie dla ekstrawertyków, którzy potrzebują ludzi, ale też dla członków załóg lotniczych, którzy kompletnie nie umieją się odnaleźć w dziwnych realiach bez grafiku lotów i budzika nastawionego na 3:00 rano…
Mundur budzi różne emocje. Respekt, ciekawość, czasem uległość wobec tych, którzy je noszą. Może być wizytówką, zbroją, znakiem rozpoznawczym lub supermodnym dziełem projektanta.
Podobno, gdy wychodzisz z domu i na wszelki wypadek zabierasz ze sobą paszport, to wygrałeś życie.
Wodecki śpiewał, że uśmiech stewardesy mieszka w niebie i jest cudownym lekiem na całe zło. Pacific Southwest Airlines malowały kiedyś dzioby swoich samolotów w szerokie uśmiechy i reklamowały się hasłem ‘Our smiles aren’t just painted on’. Od zawsze w lotnictwie uśmiech stewardesy miał być gwarancją, że lot upłynie w klimacie z reklamy ptasiego mleczka.
Życie załogi nie jest łatwe. Eat, Sleep, Fly, Repeat. Lotniczy lifestyle rządzi się swoimi prawami i stale dostarcza nowych niespodzianek. Są jednak specyficzne momenty naszej pracy, które zrozumie tylko członek załogi. Bo łączy nas nie tylko znajomość kodów lotnisk, podobne procedury i tysiące wylatanych mil, ale też przypały, których jesteśmy świadkiem lub… głównym bohaterem.
Czy do lotnictwa trafiają sami pasjonaci latania? Jak w każdym zawodzie, są tu ludzie z przypadku, z rozsądku, z potrzeby zmiany. Ale tylko tu trafia się po obejrzeniu “View from the Top”. 😉
Te historie wydarzyły się naprawdę. Na pokładzie samolotu, w trakcie codziennej pracy w chmurach. Bo jeśli spytasz stewarda lub stewardesę, co jest najtrudniejsze w ich pracy, to prędzej czy później każdy powie, że ludzie. To właśnie pasażerowie nie przestają nas zaskakiwać, wkurzać, rozbrajać i zadręczać tysiącem dziwnych pytań, na które odpowiedzi nie umiemy znaleźć nawet 11 km nad ziemią. Ale może kiedyś?
Chciałabym napisać, że po kilku latach pracy na pokładzie samolotu, jestem anielsko cierpliwa i bardzo wyrozumiała. Niestety. Ale za to praca z ludźmi, która jest nie lada wyzwaniem, pozwoliła mi opanować sztukę przetrwania w czasie licznych turbulencji. I nie mam tu na myśli burzliwej pogody.
W lotnictwie pasażer to po prostu PAX. Zdrobniale: paksik. W mowie codziennej: „Dziś na locie mamy 180 paxów.” W kuluarach: „O niee, idą paxy…”