Kwarantanna to ciężkie wyzwanie dla ekstrawertyków, którzy potrzebują ludzi, ale też dla członków załóg lotniczych, którzy kompletnie nie umieją się odnaleźć w dziwnych realiach bez grafiku lotów i budzika nastawionego na 3:00 rano…
Kwarantanna to ciężkie wyzwanie dla ekstrawertyków, którzy potrzebują ludzi, ale też dla członków załóg lotniczych, którzy kompletnie nie umieją się odnaleźć w dziwnych realiach bez grafiku lotów i budzika nastawionego na 3:00 rano…
Mundur budzi różne emocje. Respekt, ciekawość, czasem uległość wobec tych, którzy je noszą. Może być wizytówką, zbroją, znakiem rozpoznawczym lub supermodnym dziełem projektanta.
Wodecki śpiewał, że uśmiech stewardesy mieszka w niebie i jest cudownym lekiem na całe zło. Pacific Southwest Airlines malowały kiedyś dzioby swoich samolotów w szerokie uśmiechy i reklamowały się hasłem ‘Our smiles aren’t just painted on’. Od zawsze w lotnictwie uśmiech stewardesy miał być gwarancją, że lot upłynie w klimacie z reklamy ptasiego mleczka.
Czy do lotnictwa trafiają sami pasjonaci latania? Jak w każdym zawodzie, są tu ludzie z przypadku, z rozsądku, z potrzeby zmiany. Ale tylko tu trafia się po obejrzeniu “View from the Top”. 😉
Te historie wydarzyły się naprawdę. Na pokładzie samolotu, w trakcie codziennej pracy w chmurach. Bo jeśli spytasz stewarda lub stewardesę, co jest najtrudniejsze w ich pracy, to prędzej czy później każdy powie, że ludzie. To właśnie pasażerowie nie przestają nas zaskakiwać, wkurzać, rozbrajać i zadręczać tysiącem dziwnych pytań, na które odpowiedzi nie umiemy znaleźć nawet 11 km nad ziemią. Ale może kiedyś?
W lotnictwie pasażer to po prostu PAX. Zdrobniale: paksik. W mowie codziennej: „Dziś na locie mamy 180 paxów.” W kuluarach: „O niee, idą paxy…”